21.06.2011

mój portret to nie portret

              W maju miałam przyjemność przedstawić swoje zdjęcia podczas miesiąca fotografii. Czekałam tak długo z relacją, bo kliszę musiałam wywołać i oczywiście okazało się, że nie wiem dlaczego klisza była prześwietlona, więc pozostaje mi tylko słowna relacja. Nie będę wymieniać nazwisk z którymi się spotkałam, ale powiem wprost, że było to dziwne doświadczenie. I, że wszyscy krytycy bardzo blisko siebie w zasadzie przykładali do serca tę szczególną serię z polaroida http://humantria.blogspot.com/2011/05/piatek-trzynastego.html
                Najczęściej pojawiającym się pytaniem było, jak ja to robię http://humantria.blogspot.com/2011/05/wszystko-to-grafika-komputerowanieznajo.html , najczęściej byłam oskarżana o nadużywanie fotoszopa albo, że ciekawie kombinuję z tym fotomontażem,

a przecież nie kombinuję i myślę sobie, że fotografowie robiący międzynarodową karierę powinni tym bardziej eksperymentować, jeśli nie na etapie ciemni, której jestem póki co właścicielką "wstępną", bo muszę wszystko zamontować, to na etapie pracy z aparatem na pewno. Czyżby posługiwali się wiadomościami, które nabyli w drodze edukacji i nie rozwijali ich?
              Jestem samoukiem od a do z oprócz wywoływania rawów i pracy na warstwach, których to wiadomości nabyłam podczas kursu u Eli Barteczko http://www.barteczko.pl/o-nas , czytam no i ćwiczę, podglądam i próbuję jak każdy człowiek, który chce wiedzieć więcej.
                 Oczywiście czasem żałuję, że jestem wykształcona w innej dziedzinie niż fotografia, bo w polemice z Wojciechem Wieteską nie poległabym po zapytaniu mnie o Rafaela i jego obrazy, bo rzeczywiście nie kieruję ku niemu swoich zainteresowań, oraz że poczułam się jak kura domowa, która gdzieś tam wyszła z domu na chwilę i bawi się aparatem, posiada mały móżdżek, ale zupełnie nie systematyzuje prac i że powinnam wykonywać serie po 50 zdjęć, bo póki co wyglądają jak wykonane podczas jednej sesji i nie jest to zbyt ciekawe.         
                 Patrząc na tego mężczyznę o miłej aparycji, brunet szczupły w okularach z ciemną dosyć grubą oprawką, ale nie przytłaczającą, rozdziawiałam buzię słuchając wykładu na temat tego, w jaki sposób wykonywać zdjęcia, aby nie przekraczać granic intymności oraz, że niektóre przypominają obrazy takiego jednego malarza Balthus, ale że pewnie nie znam i powinnam się dokształcić w tej kwestii.
                No i żebym tylko go dobrze zrozumiała i się nie pogniewała, ale jestem taką córką jednego z czeskich fotografów, że widzi tutaj takie podobieństwa. Pewnie jak to mówił, przekonany był, że nie wiem, kto to taki. 
             Osobiście uważam, że zupełnie niepodobna stylistyka  panuje w moich zdjęciach, ale gołe baby w kolorze w ujęciu bardziej piktorialnym, kojarzą się w jeden sposób.
               Na koniec nie mogłam wyjść z podziwu, kiedy usłyszałam, że widać ogólnie, że wiem o co chodzi, ale, że niestety moje portrety to nie portrety są:) 









5 komentarzy:

  1. Przydałoby się trochę dystansu i wyciągania wniosków. Póki co widać histerię, panikę i duże kompleksy. A i pokora by się przydała. Czego pani życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. w psychologii jest tak, że każdy mówi o sobie, nawet jeśli myśli, że mówi o kimś innym :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Psychologia to jedna z nauk pozwalających wytłumaczyć najbardziej absurdalne zachowania. Czego treści pełne słabo uzasadnionej pretensji, prób podważenia czyjegoś autorytetu i braku obiektywizmu są przykładem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dzień dobry:)
    dziękuję za komentarz, oczywiście, że pokora i skromność to ważne sprawy, zgadzam się, a z wypowiedzi mojej wynikają właśnie histeria i kompleksy jak napisałam...ze spotkania powyciągałam wnioski, jak najbardziej, np. muszę nauczyć się selekcjonować zdjęcia, czego nie umiem i sprawia mi to duży problem.

    OdpowiedzUsuń
  5. obiektywizm nie istnieje :)

    OdpowiedzUsuń